Menu Zamknij

Jak spędzić kilka dni w górach z małymi dziećmi?

Zastanawiasz się jak spędzić kilka dni w górach z małymi dziećmi?

Odkąd na świat przyszli moi synowie – to pytanie wraca jak bumerang, wszak to w górach najmocniej bije moje serce.

Zdobyć szczyt, gdy jedyne, na co musisz się oglądać, to – dajmy na to – prognoza pogody, albo ilość pozostałego urlopu? Nic prostszego! Patrzysz na mapę (ba! możesz ją na spokojnie sobie kontemplować z kubkiem gorącej kawy!), ustalasz cel (albo nawet kilka, a co!), pakujesz plecak (który, nawet jak wypchany w nadmiarze, i tak nadal jest lekki) i ruszasz przed siebie, choćby i tego samego dnia…

A gdy chcesz spędzić kilka dni w górach z małymi dziećmi i pokazać im świat? Ta sama góra, ten sam cel, nagle staje się wyższy i ma bardziej strome stoki. I jak jest? Trudniej, zabawniej, inaczej, wolniej, ciężej, radośniej, drożej, ciekawiej i o wiele bardziej spontanicznie, niż zakładałeś! Nie ma co kryć, ograniczenia i przeszkody są, ale to nas nie zatrzyma! Sposobem trzeba to wziąć!

Nasze plany i ich kres

Zamarzyłam o kilku dniach w Karkonoszach, z noclegami w schronisku. W trakcie przygotowywania wpisu o listach wyprawowych [KLIK] pojechaliśmy z synami (starszy prawie 4 lata i młodszy nieco ponad rok) na Wielką Sowę (Góry Sowie, 1014 m n.p.m.). Ekwipunek jednodniowy na moich plecach był idealnie wyważony, młodszy syn tkwił w nosidle na plecach taty, a starszy dziarsko szedł sam (z trzema pieluchami brata w plecaczku). „Sławek! Nie damy rady pojechać w Karkonosze na kilka dni” – zawyrokowałam mniej więcej po pierwszych 10 metrach szlaku. Ot, kres marzeń? Na myśl o tym ile rzeczy tak naprawdę powinniśmy wziąć, zrobiło mi się słabo. Nie damy rady. Koniec. Kropka. Rozpacz. Tylko że ja chcę w góry!

Myślałam, myślałam i wymyśliłam: różne opcje wyprawy kilkudniowej z na tyle małymi dziećmi, że swoich rzeczy nie poniosą same (trudno mi sobie wyobrazić w jakim wieku dziecko jest już na to gotowe), a potrzebują ich całkiem sporo.

Możliwe opcje

Cele wypraw zlokalizujemy w okolicy schroniska położonego blisko górnej stacji wyciągu gondolowego

Wjedziemy razem, następnie silny i dzielny ojciec przetransportuje większą część rzeczy do bazy, wróci po rodzinę, by wspólnie z matką zataszczyć tam resztę rzeczy i dzieci. Kolejne dni spędzamy na jednodniowych wycieczkach z lekkim plecakiem i wracamy na nocleg w to samo miejsce. Dzieci (i tata;)) mają dodatkową atrakcję – przejażdżka taką kolejką to zawsze nie lada wydarzenie! Mapę i opis wyciągów gondolowych i kolejek górskich w Polsce znajdziesz tu: [KLIK]

Na bazę wypadową wybierzemy schronisko blisko górnej stacji wyciągu krzesełkowego

Ojciec (o tych samych cechach, co wyżej, plus odwaga) pojedzie sam z rzeczami, zamelduje nas w schronisku, wróci tym samym sposobem (zasłużona chwila relaksu) po rodzinę i już tylko z lekkim plecakiem wchodzimy na szczyt. Ten manewr zajmie trochę czasu. Jeśli skorzystasz z tego pomysłu, uwzględnij koniecznie, że o późniejszej porze dotrzecie do schroniska. Nie licz zbytnio na dotarcie na szczyt zgodnie z czasem szacowanym na znakach informacyjnych (naszym zdaniem zapas +30% czasu jest optymalny). Dodatkowe postoje, wolniejsze tempo itd. Ponad wszystko nie daj się zaskoczyć nocy na szlaku!:) To zdecydowanie najbardziej wymagająca propozycja ze wszystkich, które przygotowałam. Jeśli szczyt jest wysoki, a droga długa (pisząc to myślę o moich utęsknionych Karkonoszach), nie wybieraj jej na pierwszą wspólną górską wyprawę. Wcześniej oceń w łatwiejszych warunkach swoje siły i wytrzymałość dziecka (zarówno w zakresie samodzielnej wędrówki, jak i czasu, który jest w stanie spędzić w nosidle).

Zatrzymamy się w schronisku, do którego da się dojechać samochodem

Lepszy rydz niż nic! Zabrać możemy wtedy wszystko, i to w objętości, jaką tylko ogarnie samochód (nawet powiększonej o bagażnik dachowy i przyczepkę), choć zachęcam (i siebie i Ciebie) do samoograniczeń w tym względzie (listy wyprawowe [KLIK]).

Wybierzemy schronisko z krótkim podejściem od parkingu

Powtarzamy przy tym sytuację z dzielnym ojcem rodziny, powracającym po małżonkę i dziatwę po heroicznym wniesieniu bagaży. Oceńcie sami, jak długie może być dla Was to podejście (czytaj: jak bardzo dzielna i kreatywna jest matka, zapewniająca w tym czasie opiekę potomstwu w dzikich warunkach). Moim zdaniem nie dłuższe niż godzina (dla dorosłej osoby z bagażami), a więc dzieciaki czekają z mamą dwie.

Wynajmiemy pokój/mieszkanie w jakiejś wspaniale położonej miejscowości podgórskiej/śródgórskiej i będziemy się cieszyć jednodniowymi wyprawami

To wariant już przez nas sprawdzony w ubiegłym roku w Ustroniu (przy najbliższej okazji opowiem Ci, jak wspaniały to był wybór). Przy takiej opcji będziemy mieć pewność, że jeśli pogoda się załamie, my nie załamiemy się wraz z nią, tylko poszukamy ciekawych rzeczy do zobaczenia i zrobienia w samym mieście lub okolicy.

Nasz wybór

Którą z opcji wybierzemy? Jeszcze nie wiem. Cieszę się jednak na samą myśl wyjazdu, niezależnie od przyjętego rozwiązania!

Na koniec mam dla Ciebie jeszcze takie rady: jeśli zamierzasz zabrać naprawdę małe, kilkumiesięczne dziecko na górskie szlaki, poradź się koniecznie wcześniej pediatry na jakie wysokości bezpiecznie jest wybrać się z maluszkiem, jakich wysokości n.p.m. nie przekraczać, jaka jest tolerancja na zmiany wysokości i ciśnienia bezpieczna dla wieku Twojego dziecka i czy bezpieczne dla niego będą szybkie jej zmiany (jeśli np. będziecie jechać wyciągiem gondolowym).

Życzę Ci udanych górskich wycieczek i do zobaczenia na szlaku.